Obligacje rządowe będą warte tyle co makulatura w punkcie skupu

Autor: Paweł Lechowski Data dodania: 5 listopada 2010 18:05 Kategoria: Krach systemu ubezpieczeń

 

Miało być tak, że poprzez Otwarte Fundusze Emerytalne każdy ubezpieczony wpłaca składki na własne konto w funduszu emerytalnym, który później będzie wypłacał świadczenia (emeryturę). Okazuje się, że ten system to niewypał. Najpierw wpłacamy składki do ZUS, potem ZUS przekazuje część tych składek do OFE, z tego OFE kupuje obligacje rządowe, a rząd mając pieniądze z obligacji dotuje ZUS. Cały ten potwornie kosztowny i nieefektywny system nazywany emerytalnym do tej pory funkcjonował bo budżet miał pieniądze czyli było z czego dopłacać. Niestety rosnący dług publiczny powoduje, że dłużej się nie da się zataić prawdy o tej "reformie emerytalnej" – sztandarowym sukcesie politycznym ostatnich 10lat.  OFE , które dostawały pieniądze, żeby nasze emerytury były wyższe, miały kupować papiery wartościowe a rząd przymusił je do kupowania swoich obligacji. Okazuje się, że 70 % aktywów OFE to obligacje rządowe. Taniej by kosztowało, gdyby każdy z nas sam kupował te obligacje.   Czy rząd się prześlizgnie obok granicznych 55%, zależy od utrzymania zakładanego 3,5% tempa wzrostu PKB. Jeśli mu się nie uda i dług publiczny przekroczy 55% nastąpi skok na kasę  Otwartych Fundusz Emerytalnych. To blisko 270 mld zł. Nie trzeba udowadniać, że reforma emerytalna się nie udała. Polityka rządu to demontaż reformy emerytalnej i centralizacja funduszy ubezpieczeniowych  w ZUSie. Czy zdoła to uratować państwowego ubezpieczyciela ? Te 270 mld zabrane OFE pójdzie na wypłatę  bieżących emerytur. Na jakiś czas dziura zostanie załatana. Potem rząd będzie wypuszczał następne miliardy obligacji, tyle że w miejsce OFE będą je kupować naiwni Polacy.  Katastrofy demograficznej to nie odwróci. Polska jako przyjazne dla biznesu państwo, znajduje się za Białorusią. Obligacje rządowe będą warte tyle co makulatura w punkcie skupu. Czy państwo się o nas zatroszczy tak jak troszczy się o finansowanie najdroższego na świecie systemu informatycznego KSI (Kompleksowy System Informatyczny ZUS). Za roczną obsługę  swojego systemu Asseco bierze 100 mln. KSI ZUS, który  zbudowany  został za nasze pieniądze przez PROKOM a obecnie Asseco,  kosztował do tej pory 13 mld zł - wszystko z naszych podatków. System ten nie jest dokończony, bo nie obejmuje tzw starych emerytur. Konsorcjum ZETO obsługuje systemy Emir i Rentier. Kosztuje to 200 mln rocznie.   Tak się kończą polskie reformy: 13 mld dotychczasowych nakładów, 300 mln rocznie za obsługę trzech niezintegrowanych systemów.  Wszystko to wydano  dla potrzeb reformy emerytalnej i kapitałowego systemu emerytalnego, o którym można dzisiaj powiedzieć   się nie udał.  Tylko w Polsce ulubionym zajęciem polityków jest  wyrzucanie publicznych pieniędzy w błoto.
 

O tym jak Tusk się moralnie wypalił

Autor: Paweł Lechowski Data dodania: 28 października 2010 20:29 Kategoria: Felieton redakcyjny

Każda kultura ma własne podejście do zagadnienia śmierci i sposoby postępowania przy stracie osoby bliskiej. Wdowie po oficerze BOR poległym w Smoleńsku rząd Tuska odmówił przyznania renty wdowiej. Argumentowano tym, że wdowa po oficerze ma tylko 36 lat, nie ma dzieci i że pracuje, czyli osiąga dochody z pracy. Przypomnijmy rządzącym jak w naszej kulturze  należy  postępować w obliczu śmierci  na posterunku, w   służbie Państwu Polskiemu.  Prawo do pensji wdowiej określała przedwojenna ustawa „0 zaopatrzeniu emerytalnem funkcjonarjuszów państwowych i zawodowych wojskowych”  z 11 grudnia 1923.  Artykuł 69 tej ustawy przewidywał, że wdowa nie ma prawa do pensji tylko w dwóch przypadkach: jeżeli małżeństwo zostało zawarte z emerytem lub jeżeli wspólność małżeńska została sądownie rozdzielona bez obowiązku męża do utrzymywania żony. Wdowa po funkcjonariuszu państwowym, względnie zawodowym wojskowym, która weszła ponownie w związek małżeński, otrzymuje na prośbę albo jednorazową odprawę w zamian za pobieraną pensję wdowią, albo zachowuje prawo do pensji (art. 74). Komuniści po dojściu do władzy mocno ograniczyli prawo do pensji wdowiej, gdyż wprowadzili przepis: „Jeżeli osoba, uprawniona do zasiłków (art. 1), ma lub uzyska środki zapewniające jej egzystencję, prawo do zasiłków ulega zawieszeniu na czas posiadania tych środków.” (art. 5. dekretu z dnia 13 listopada 1945 r. o zasiłkach i pomocy dla wdów i sierot po ofiarach wrogów demokratycznego ustroju Polski).  Po tragedii smoleńskiej  często słyszeliśmy wypowiadane ze strony przedstawicieli państwa słowa o smutku i żalu. Właściwe postępowanie oznacza działanie mające na celu pomoc. Ze strony państwa słowa takie jak smutek i żal po tragedii smoleńskiej konfrontowane są z przepisami ubezpieczenia społecznego. Przepisy dotyczące przyznawania rent i emerytur funkcjonariuszom BOR mówią, że nawet jeśli dana osoba nie kwalifikuje się do świadczenia przyznawanego na normalnych zasadach, może zostać objęta rentą specjalną (Art. 8). O takiej rencie decyduje minister MSWiA Jerzy Miller. Jeżeli ktoś jest mieszkańcem danego kraju,a w szczególności ministrem,  to ma obowiązek zachowywać się zgodnie ze standardami danego kraju. W naszej kulturze  właściwe postępowanie oznacza działanie mające na celu pomoc kobiecie, której parter zginął w trakcie służby dla kraju. Związki  z partnerami-borowcami zatrudnionymi przez ministra Millera są narażone na bardzo duże ryzyko, że nie doczekają starości. Ludzie będą długo pamiętać brak poszanowania wdowy po oficerze i jej faktyczną deprecjacje. W ten sposób następuje dezorientacja jeśli chodzi o kluczowe wartości społeczne.  Tusk rządzi społeczeństwem pod dyktando  zwyrodniałej ekonomii reprodukcji. Marginalizacja śmierci funkcjonariusza państwowego oznacza, że  system kapitalizmu-liberalnego się moralnie wypalił.

Bus narzędziem polityki społecznej Tuska

Autor: Paweł Lechowski Data dodania: 21 października 2010 18:57 Kategoria: Felieton redakcyjny

 

Ostatni raz Pani Anna widziała sąsiada kiedy rano powiedział jej zwyczajowe „Dzień Dobry”. Pan Józef bezrobotny ojciec trojga dzieci spieszył się do pracy. Zawsze o 6 rano na przystanku przy kościele zbierali się jadący do pracy przy zbiorze jabłek. PKS kosztuje 10 zł a bus tylko 3 złote.   W ten poniedziałek miało być podobnie, ale busy się spóźniały. Może dlatego, że była wyjątkowo paskudna pogoda. Kierowcy nie lubią kiedy mgła z nad pól nadchodzi falami. Grupa zziębniętych ludzi nerwowo przestępowała z nogi na nogę. O czym wtedy rozmawiali. Może o tym jak trudno żyje się na wsi bez zasiłku i emerytury. Pan Józef coś wie na ten temat.  Bezskutecznie od roku zabiega o pracę. Chwyta się różnych zajęć Tym razem załapał się na zbiory jabłek. Plantatorzy płacą po 6 zł za godzinę. Dziennie można zarobić nawet 50 zł. Taka kwota jest nie do pogardzenia, w sytuacji kiedy we wrześniu rozpoczął się rok szkolny, a dzieciom trzeba kupić nowe książki i zeszyty. Mieszkańcy wsi  czekali na ten jabłkowy październik. Zima była długa,  na przednówku przyszła powódź. Każdy z oczekujących na przystanku  ma jakieś plany, dobrze wie  co na co wydać  zarobione pieniądze.  Ludzie mówią, że wcześniej  nie było tak  źle. Prace dawał jedyny okoliczny zakład, w którym dla Gerlacha robiło się noże i widelce. Pogorszyło się dopiero za wolnej Polski. Co to za wolność kiedy nie ma pracy. Prawo do pracy to prawo naturalne, czyli takie, które nie zależy od władzy państwowej, bo jest wcześniejsze od prawa stanowionego prze te władzę. Prawo naturalne oparte jest na naturze ludzkiej, nie można go zniszczyć lub zabrać człowiekowi. Prawo naturalne jest nadrzędne przy tworzeniu prawa państwowego, nawiązuje do godności człowieka, powszechnego dobra i sprawiedliwości społecznej, a nie dążenia władzy do zaspokojenia własnych doraźnych interesów. Takie prawo miała Antygona, kiedy chciała pochować swojego brata wbrew prawu państwowemu. Prawo naturalne jest bardziej stabilne i trwałe od prawa stanowionego, gdyż odnosi się do woli Bożej, która podyktowała człowiekowi uniwersalne i niezmienne zasady postępowania w zbiorowości. Każdy człowiek od dziecka najpierw czuje, a potem rozumie co to jest prawo naturalne, Niedawno do naszego premiera napisała maila 10 letnia dziewczynka Łodzi. Jej mama jest z zawodu nauczycielką. Tata od 7 lat z nimi nie mieszka. Chociaż mama się stara, szukanie pracy jej nie wychodzi. Dziecko czuło, że  prawo do pracy dla mamy   jest czym ważnym, że się  mamie należy.   Praw  pochodzących  od Boga nie trzeba ludzi uczyć. Właśnie dlatego mała Natalia  zwróciła się o pomoc do kancelarii premiera. Niestety urzędnicy kancelarii nie zostali przeszkoleniu do udzielania rzeczywistej pomocy. Nawet się nie zorientowali kto do nich napisał. Przypomina mi się słynny obraz Normana Rockwella, pokazujący  małą czarną dziewczynkę z warkoczykami, ubraną w białą sukienkę, która  pod eskortą policji zmierza do szkoły, żeby się uczyć ze swoimi  białymi rówieśnikami.   W historii ludzkości były takie momenty, że władza państwowa stawała po stronie małych dziewczynek.  Panie premierze niech pan pomoże  Natalii.  Pan przecież wie ile kosztuje chleb w sklepie, ile zarabia pielęgniarka, gdzie znaleźć pracę też Pan powinien wiedzieć. Jedyne co premier może nie wiedzieć to ile kosztuje przejazd metrem – premierzy z oczywistych względów nie jeżdżą metrem.  Dlatego po odejściu z polityki przechodzą bolesny okres adaptacji.  Pierwsze prawo bycia premierem mówi: "Premier, który  nie pomaga małym dziewczynkom, medialnie na tym traci". Skoro premier, nie pomoże to co pozostaje? Człowiekowi  nawet jak jest zdrowy i może pracować. pozostaje ośrodek pomocy społecznej.  Co prawda w gminie jest taki  ośrodek pomocy społecznej, ale on pomaga  doraźne, jak komuś się spali chałupa, albo dotknie go inne nieszczęście. A tu trzeba dzieciom zrobić do szkoły kanapki. W Polsce codziennie 120 000 głodnych dzieci przychodzi do szkoły. Głodne dziecko nie będzie się dobrze uczyło, a jak się nie będzie uczyło to zostanie na tej swojej wsi i odziedziczy biedę po rodzicach. Nie raz, nie dwa słyszeliśmy jak pięknie   miało być w naszym królestwie. A dzieci jak były głodne tak są nadal głodne. Coś musi tym ministrom nie wychodzić ich polityka. Dziwne, że żaden z nich nie pomyślał, żeby każdemu dziecku w szkole dać jabłko. Tyle tutaj jest jabłek.  Grójeckie to jabłkowe zagłębie. Przypuśćmy, że mamy  ministra, który chce zamówić jabłka dla głodnych dzieci w szkole. Sprawa staje na Radzie Ministrów. Od czasów rewolucji bolszewickiej wiadomo, że  Rada Ministrów to najlepsze miejsce do decydowania o zakupie jabłek i konserw dla biednych ludzi. Minister finansów określa budżet projektu. Żeby wyciągnąć kasę od Unii przesyła projekt do ministra od funduszy unijnych. Mamy szczęście, że unijna polityka spójności określa jabłka i marchewki jako owoce. Dzięki temu jabłka dla polskich dzieci mieszczą się w celu horyzontalnym na lata 2007-2013. Urzędnicy uzgadniają, departamenty pracują, kolejne miesiące mijają.  Politycy przed wyborami dużo obiecują, a  ich obietnice wiszą jak te jabłka na drzewach.  Podjechał bus. Pasażerowie w milczeniu siadają na drewnianych ławkach. Bus to taka furmanka dla biednych ludzi. Zarejestrowana na 9 osób zmieści nawet 20.  Dla pana Jozefa nie starczyło miejsca. Cieszy się bo nadjechał następny bus. Na PKS go nie stać, a jechać musi.

Rząd szuka pieniędzy w kieszeniach emerytów.

Autor: Paweł Lechowski Data dodania: 14 października 2010 18:24 Kategoria: Krach systemu ubezpieczeń

Kolejny raz rząd przygotowuje coś co ma pomóc ZUS-owi a zaszkodzić emerytom. Tym razem chodzi o pozbawienie prawa do emerytury tych, którzy mają dodatkową pensję, czyli  dorabiają na emeryturze.  Rząd planuje zaoszczędzić  1,5 mld zł rocznie na wypłacie świadczeń  emerytalnych dla tych osób. Można zadać pytanie czy państwo postępuje uczciwie odbierając ludziom należną im emeryturę, Przecież wypłata emerytury w naszym systemie oparta jest na zasadzie umowy społecznej. Skoro pracuję  przez  40 lat i co miesiąc   oddaję  państwu (w osobie ZUS-u) 40 % pensji, to mogę się spodziewać, że państwo wypłaci mi to co się należy wtedy,  kiedy osiągnę wiek emerytalny.  Otóż nic bardziej mylnego. Przykład z odbieraniem emerytur dowodzi, że  nasze państwo zmienia reguły i oszukuje w grze o nazwie ubezpieczenia społeczne. O tym, że zbliża się katastrofa w wypłacie emerytur i rent  świadczą  różne symptomy. Najłatwiej przychodzi rządzącym robienie  oszczędności na emerytach i kobietach w ciąży. Co to za  kraj, w którym   pracujący emeryci,  chociaż płacą składki ZUS,  są zniechęcani do pracy, gdzie przepisy  zmuszają ich  do oddawania etatów?  Czy  może istnieć system ubezpieczeń społecznych, który nie jest  oparty na szacunku dla ludziej pracy, nawet tej którą wykonują emeryci ? 

Czy państwo pomoże wygrać z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych ?

Autor: Paweł Lechowski Data dodania: 30 września 2010 23:38 Kategoria: Walka z ZUS-em

 Gołym okiem widać, że od 1999 r. następuje proces wzmocnienia władzy ZUS-u. Ubezpieczenia społeczne  stanowią podstawowy instrument polityki socjalnej państwa. Według definicji:  Państwo jest przymusową organizacją, wyposażoną w atrybuty władzy zwierzchniej po to, by ochraniać przed zagrożeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi ład, zapewniający zasiedlającej jego terytorium społeczności, składającej się ze współzależnych grup o zróżnicowanych interesach, warunki egzystencji korzystne odpowiednio do siły ich ekonomicznej pozycji i politycznych wpływów. Zatem państwo jest powołane do zapewnienia warunków egzystencji grup społecznych o zróżnicowanych interesach. Państwo stworzyło ZUS jako swoje narzędzie, a to narzędzie przejmuje kontrolę na państwem. Kolejne grupy społeczne popadają w konflikt z ZUS-em. Przypomnijmy najpierw były to kobiety, które prowadziły własny biznes i urodziły dziecko. W latach 1999- 2006   urzędnicy ZUS-u wprowadzili w błąd 60 000 kobiet co do   tego, że nie musza płacić składek ubezpieczeniowych.  Kobietom pospieszył na pomoc sejm, który  marcu 2009 r. przyjął specustawę. W tym przypadku państwo  przywróciło swoją kontrolę nad ZUS-em. Teraz mamy do czynienia z równie liczną grupą przedsiębiorców , którzy w latach 1999-2008 zgłaszali do ZUS zawieszenie działalności gospodarczej Urzędnicy ZUS okłamywali ludzi, mówiąc, że zawieszenie płacenia składek jest możliwe przy sezonowej działalności, albo z przyczyn osobistych.  Faktem jest,  że  państwo dopiero w 2008 r.  naprawiło ewidentny błąd  w systemie prawa  o działalności gospodarczej. Teraz ludzie poszkodowani przez  ZUS liczą na to, że państwo uzna, iż nastąpiło naruszenie zasady zaufania obywatela do władzy publicznej.  Czy tak się stanie ? Nasze państwo  jest słabe i zdominowane przez  ZUS. Ludzie muszą się łączyć żeby wygrać, a walka z ZUS-em to nie jest jakaś heca

«Wstecz 23 24 25 26 27 28 29 Dalej» 

 Ilość odsłon:7916254