Zagraniczne sądy traktują nas jak idiotów nie rozumiejących zasad prawa unijnego w obszarze ubezpieczeń społecznych. Trybunał Sprawiedliwości UE uczy polskich urzędników abecadła. Po pierwsze, że istnieje coś takiego jak zasada pierwszeństwa prawa wspólnotowego, która zobowiązuje sąd krajowy do stosowania prawa UE i do odstąpienia od stosowania sprzecznych z nim przepisów krajowych, niezależnie od wyroku, który odracza utratę mocy tych przepisów, uznanych za niekonstytucyjne. Po drugie "Prawo wspólnotowe stoi na przeszkodzie stosowaniu wszelkich regulacji krajowych, w wyniku których świadczenie usług między państwami członkowskimi jest trudniejsze niż świadczenie usług wyłącznie wewnątrz jednego państwa" - głosi wyrok ogłoszony w czwartek. Po trzecie: zakazane są krajowe przepisy podatkowe, które mają zastosowanie do transgranicznej działalności gospodarczej i są mniej korzystne niż przepisy o działalności gospodarczej prowadzonej w obrębie tego państwa członkowskiego. Rozliczając się z fiskusem można bowiem odliczać składki płacone w Polsce. Takie prawo gorzej traktuje polskich przedsiębiorców prowadzących interesy za granicą, niż tych, którzy swoją działalność ograniczają do Polski. Jest to sprzeczne z obowiązującą na wspólnym unijnym rynku zasadą swobody przedsiębiorczości i świadczenia usług. Jak wiadomo urzędnicy w Polsce to większości biurokraci, których całe życie upływa na przekładaniu papierów. Tacy właśnie wiedzoodporni osobnicy z Nowego Tomyśla odmówili jednemu przedsiębiorcy prawa do odliczania składek, a ich decyzje utrzymali inni giganci administracji z Izby Skarbowej w Poznaniu. Ten odważny człowiek zaskarżył odmowę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu, a sąd zwrócił się o wyjaśnienie spornych przepisów do Luksemburga i sprawa się rypła.