Jest godzina 6 rano, wschodzi Słońce nad Warszawą. Naprzeciwko dużego gmachu zatrzymuje się kilka samochodów. Osoby, które z nich wychodzą mają napis ABS na kurtkach. Spoglądają w górę. Na ostatnim piętrze gmachu pali się światło. Agenci dzielą się na kilka grup, obstawiają wejścia i wyjścia z budynku, wchodzą do środka. Zaskoczona ochrona nie stawia oporu. Na ostatnim piętrze urzęduje prezes wraz ze ścisłym gronem najbliższych współpracowników. Z obserwacji wynika, że już od wczorajszego wieczora coś się dzieje w biurach zarządu. Trwają gorączkowe rozmowy, brzęczą telefony komórkowe. W wielkim pomieszczeniu zajmującym prawie połowę piętra widać ustawione szeregowo niszczczarki dokumentów. Przy każdej piramida kartek zadrukowanych jakimiś dziwnymi znakami. To jest archiwum piramidy finansowej. Niszczarki zżerają piramidę kartka po kartce. Każda wypluwa stertę pociętych pasków. Pracy jest dużo bo chodzi o gwarancje przyszłości populacji średniego kraju w Europie. Niedługo znikną ostatnie ślady i nikt już nikt nie znajdzie kasy na emerytury i renty. Czarna dziura pochłonie społeczne ubezpieczenia. To kradzież wkładów emerytalnych milionów ludzi, którzy od tego momentu będą musieli sami zadbać o swoją przyszłość. Ale nagle ciężkie drzwi wylatują z zawiasów.
W huku i dymie słychać wyraźny głos: Tu Agencja Bezpieczeństwa Społecznego proszę się nie ruszać to nikomu nic się nie stanie. Agenci śmiało wkraczają do gabinetu Prezesa.
Jest pan zatrzymany, ma pan prawo do ... – odczytują formułkę. Prezes wie, że czasu cofnąć się nie da. Ryzyko było duże, ale opłaciło się. Dla zasady pyta: za co jestem aresztowany?
Pod zarzutem korupcyjnym – pada odpowiedź. Na dachu gmachu oddziału w Szczecinie zorganizował pan dwa lata temu zawody golfowe z naruszeniem przepisów ustawy o finansach publicznych, a na dodatek dołki, które pan osobiście wytyczył nie spełniały unijnych standartów dołków golfowych.
Znowu mi sie udało - pomyślał Prezes. System sę załamał. 10 lat temu naobiecywaliśmy ludziom palmy. Żeby tylko nie pytali o FE.