Na początku roku kobiety otrzymały emeryturę z II filara. Pierwsza w kraju emerytka otrzymała z OFE 23 zł i 65 gr. Niewielka część klientek funduszy korzysta z emerytury z II filara. W listopadzie było ich aż 185. Prawie drugie tyle złożyło w tym roku wniosek o emeryturę z OFE, ale emerytury nie dostało ponieważ zgromadziły za mało na swoim koncie w OFE. Jednym słowem pełna klapa.
Potem wynikła sprawa kilkudziesięciu tysięcy polskich kobiet pokrzywdzonych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. ZUS stał na stanowisku, że ubezpieczony powinien śledzić zmiany w przepisach, a nieznajomość prawa nie uwalnia od odpowiedzialności, że matki same są sobie winne: pracowały, zarabiały, rodziły i nie czytały przepisów. ZUS je czytał. Tyle, że inaczej czytał przed 6 czerwca 2006 r. a inaczej po tej dacie. Z całą bezwzględnością ścigał te kobiety, aż wywalczyły sobie abolicje. Abolicja wnioskowa, bo trzeba złożyć wniosek w terminie do 1 września 2010 r. Do końca października 2009 r. wpłynęlo do ZUS-u ok 6 tys. wniosków.
W połowie roku okazało się, że ZUS musi pożyczyć pieniądze bo bankrutuje. W ekspresowym tempie przygotowano ustawę , która umożliwiła ZUS-owi zaciąganie pożyczek z budżetu. W sumie ZUS zapożyczał się gdzie było można. Zeby nie zbankrutowac dostał 10 mld zł. Przy okazji ogołocony został Fundusz Rezerwy Demograficznej.
Wiele nowych pomysłów rzucono pod koniec roku. Na przykład ten, że rząd liczy na kobiety w Kenii, że będą więcej rodzić dzieci i uratują system emerytalny. W Kenii przeciętna kobieta rodzi ośmioro dzieci. Fajny pomysł był z emerytami na Madagaskarze. Pod koniec roku dowiedzieliśmy się, że ZUS będzie donosił do inspekcji pracy.
W 2009 roku ZUS znalazł prosty sposób na oszczędności Jeśli starsza i schorowana osoba nie wypełniła jakiegoś ZUS-owskiego druczka ma wstrzymaną wypłatę świadczenia np. dodatku pielęgnacyjnego. Nawet od osób schorowanych i leżących, takich jak Pani Anna Kuńska z Gdańska, która 1 stycznia 2010 r. skończy 100 lat. ZUS żąda osobistego stawiennictwa. Wygląda na to, że ZUS ma do takich obywateli pretensje, że jeszcze zyją, że musi im coś wypłacać.
ZUS to armia urzedników na prawie 50 tys. etatach. Politycy to wiedzą, a do społeczeństwa dociera, że nastąpił krach systemu ubezpieczeń społecznych. W naszym kraju wojsko liczy 97 tys. etatów, Czy dla bezpieczeństwa Polski nie byłoby lepiej, gdyby zredukować ZUS a zaoszczędzone w ten sposób środki przeznaczyć na etaty w armii ?