Polityk nie powie, jak bardzo wygodna jest dla niego umowa społeczna na podstawie której dawno temu zadecydowano jak będą wyglądać ubezpieczenia społeczne i na co mają płacić ludzie aktywni zawodowo, żeby mieć emeryturę. Dziś już nikt nie pamięta kiedy to było, ale widomym znakiem tej umowy społecznej pozostało zniewolenie ludzi pracy przez ZUS. Nieważne czy jesteś aktywny czy wymagający opieki. Masz do czynienia z ZUSem od urodzenia do śmierci. ZUS w życiu każdego pojawia się jak jakieś fatum, od którego człowiek nie może się uwolnić. Posyłanie do szkoły 5 latków, wydłużanie wieku emerytalnego, przykręcanie śruby i centralizacja ubezpieczeń w ZUS-ie wcale nie rozwiążą problemów. U polityków nasili się za to objaw zwany brakiem skrupułów, który oznacza, że będą dalej okłamywać ludzi wmawając im choćby to, że mają szansę na godną emeryturę. W latach 2011–2051 dla przechodzących na emeryturę rocznie zabraknie (by mieli 70 proc. zarobków) średnio 275,2 mld zł, czyli 68,8 mld euro. To się nazywa luka emerytalna. Do tego dochodzi katastrofa demograficzna: mniej młodych więcej starych. Po prostu wygodniej jest okłamywać ludzi, że państwo się o nich zatroszczy.