Kolejny raz Jacek Placek Tuska od finansów chwalił się ubiegłorocznym budżetem i robił wodę z mózgu obywatelom naszego pięknego królestwa, kiedy mówił, że budżet zszedł z 40 mld deficytu na 25 mld zł, co według niego dało oszczędności 15 mld zł.
Rządowe media spijały z ust słowa, tego wybitnego przedstawiciela zagranicznej finansjery, chwilowo wynajętego do zadań specjalnych w Priwislanskim Kraju Unii Europejskiej i nie wnikały skąd się na raz wzięły: oszczędności, konsolidacja i wielki sukces budżetowy.
„Sukces” Jacka Placka w okradaniu obywateli
Istota rzeczy sprowadza się tu do zmniejszenie kosztów refundacji ZUS-owi przez budżet składki odprowadzanej do OFE. Daje to natychmiastowe oszczędności rzędu 0,8 proc. PKB (w 2011roku 15 mld zł). Obniżenie płatności składek emerytalnych do Otwartych Funduszy Emerytalnych z 7,3% do 2,3% było rozmontowaniem kapitałowego systemu emerytalnego. Praktycznie trudno powiedzieć w jakim systemie emerytalnym znajdują się dzisiaj przyszli emeryci. Czy w kapitałowym ? Czy w zusowskim ? Wiadomo tylko, że dzięki „oszczędnościom” polityków ludzie ci nie mogą być pewni emerytury.
Kolejną przyczyną „oszczędności” Jacka Placka od finansów była inflacja, która w 2011 r. wyniosła 4,3% . Na wzroście cen, skorzystał budżet państwa, bo zwiększyły się wpływy z podatku CIT i podatku PIT. Odbyło się to, kosztem podmiotów słabszych czyli gospodarstw domowych, które mają stałe dochody. Dodatkowo kolejny rok, zamrożone były progi podatkowe, w tym także w sferze polityki społecznej. W rezultacie od 2007 roku 2 mln rodzin straciło prawo do zasiłków, a to są też „oszczędności”.
Władza nazywa „brudne rozwiązania” sukcesami
Nazywać takie ”brudne rozwiązania” sukcesami budżetowymi może tylko przedstawiciel totalitarnego reżimu, na co dzień używający eufemizmów przy pełnej akceptacji zależnych mediów.
Odkąd Platforma objęła rządy, zadłużenie państwowego sektora publicznego regularnie rośnie co roku o 50 mld zł. W 2007 to zadłużenie było mniejsze niż 500 mld, teraz mamy 800 mld zł. Co roku płacimy odsetki od obligacji rządowych. W 2011 roku było to 36 mld zł. Na ten rok nasi władcy planują kolejne „oszczędności” w postaci obniżenia składki emerytalnej do OFE i podniesienia wieku emerytalnego.
Czy sukcesem jest redystrybucja dochodu w burdelu ?
Nazwanie mówiącego po polsku Rostowskiego polskim ministrem finansów przynosiłoby ujmę Władysławowi Grabskiemu. Niech zostanie Jackiem Plackiem Tuska od finansów. Z ust Rostowskiego słowo publiczne brzmi tak jak w domu publicznym, w którym finansami zarządza francuska madame, a pracować muszą polskie dziewczyny.