Do naszej redakcji wpłynął mail. Nadawczyni – Pani Marzena
rozpoczyna walkę z ZUS-em o rentę. Specjalnie zamieszczamy oryginalną treść maila, a także treść odwołania w tej sprawie, w nadziei, że ktoś z czytelników naszego portalu, kto miał podobną sprawę z ZUS-em, pomoże pani Marzenie w jej walce z ZUS-em.
Szanowni Państwo!
podjęłam decyzję, że spróbuję powalczyć z ZUS-em w Sądzie o rentę. W załączeniu przesyłam treść złożonego do ZUS odwołania, które oczywiście nic nie dało, mało tego zakwestionowane zostały moje okresy składkowe i zgubione dokumenty. Jestem gotowa w trakcie sprawy i po niej podzielić się nabytą wiedzą i doświadczeniem. Czy Państwo możecie udzielić mi wstępnie jakiś rad lub skontaktować z osobą która stoczyła zwycięsko pojedynek o rentę.
Z wyrazami szacunku
Marzena L.
Marzena L. Warszawa 12.02.2013
Nr akt
Zakład Ubezpieczeń Społecznych
II Odział w Warszawie
03-829 Warszawa
Ul. Podskarbińska 25
ODWOŁANIE
Zwracam się z prośbą o ponowne rozpatrzenie mojego wniosku o rentę z tytułu niezdolności do pracy, ponieważ do wykonywania pracy wynikającej z mojego zawodu zupełnie jestem niezdolna. W wyniku trwającej od 1998 roku choroby, którą dopiero niedawno zdiagnozowano nie radziłam sobie ostanie lata w pracy oraz nie radzę sobie w bieżącym życiu. Już czternaście lat temu mając codziennie stany podgorączkowe i bóle całego ciała zostałam skierowana do szpitala zakaźnego na obserwację. Nie znaleziono wówczas żadnej przyczyny pomimo bardzo wnikliwych moim zdaniem badań. Mój stan zdrowia stale się pogarszał i w wyniku tego znalazłam się w depresji z której nie zdawałam sobie sprawy. Jadąc w tym stanie samochodem spowodowałam poważny wypadek, po którym nie byłam w stanie na czas wrócić do pracy i zostałam zwolniona. Od tego momentu wszystkie moje dolegliwości tłumaczone były depresją.
Mimo wszystko próbowałam radzić sobie jakoś i podejmowałam kolejne prace. Brak koncentracji i ilość popełnianych błędów oraz częste zwolnienia spowodowały brak akceptacji u personelu i kierownictwa. Skończyło się to dla mnie pobytem w szpitalu.
Zaburzenia snu stały się moją zmorą. Zasypiałam przy biurku, chowałam się do toalety żeby nie było widać że jestem śpiąca, wychodziłam na zewnątrz na powietrze, zasypiałam w autobusie. Bezsenność w nocy i nadmierna senność w ciągu dnia, przesypianie czasem dwóch dni bez przerwy sprawiło, że zgłosiłam się do Instytutu na Sobieskiego. Tam zalecono mi wyłącznie terapię u psychologa co oczywiście przeszłam bez żadnej widocznej poprawy. Przypadek sprawił, że trafiłam do reumatologa, gdzie dowiedziałam się, że jest to fibromialgia i nie mam szans na wyleczenie. Leki które dostałam działają doraźnie tylko wówczas gdy je przyjmuję i wywołują u mnie silna alergię oraz dokuczliwe dolegliwości żołądkowe. Dziś funkcjonuję dzięki lekom od opiekującego się mną psychiatry.
Wedle moich możliwości wyczerpałam wszystko dzięki czemu mogłabym poprawić stan zdrowia. Żyję z ciągłym bólem i lękiem. Otrzymana pomoc pomogłaby mi uzyskać poczucie bezpieczeństwa na jakiś czas i poszukiwać sposobu powrotu do choć częściowej aktywności o której marzę.