ZUS zabrał pieniądze, bo nie wypełniła druku
2008-08-07 12:32:00
Czy Zakład Ubezpieczeń Społecznych winien jest Krystynie B. z Chrzanowa 4131 zł z tytułu niewypłacanego przez 27 miesięcy dodatku pielęgnacyjnego? Po zmianie przepisów we wrześniu 2005 r. kobieta otrzymująca finansowe wsparcie wraz z emeryturą męża została pozbawiona pieniędzy, bo - jak tłumaczy ZUS - nie wypełniła odpowiednich pism i formularzy.
Sęk w tym, że starsza schorowana kobieta nie była w stanie sama niczego wypełnić. W dodatku nikt jej o zmianie przepisów nie poinformował. ZUS umywa ręce, choć nie potrafi udowodnić, że dostarczył i dopilnował, by Krystyna B. dowiedziała się o zmianie w przepisach i pozbawieniu jej dodatku. W imieniu schorowanej matki walczy córka.
- Tę sprawę trzeba rozpatrywać z czysto ludzkich pobudek - denerwuje się córka Krystyny B., Bożena K.
Kilka lat wcześniej matka otrzymywała dodatek pielęgnacyjny. Wkrótce pogorszył się również stan zdrowia ojca pani Bożeny, więc mieszkająca i pracująca na co dzień w Krakowie kobieta zainteresowała losem rodziców mieszkających w Chrzanowie OPS. Jego pracownicy pojawiali się u państwa B. i doglądali dwoje schorowanych staruszków.
Wydatki na lekarstwa stale rosły i Bożena K. zaczęła szukać pieniędzy. Żaden z pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej nie wspominał o szansie na jakieś dodatkowe dofinansowanie czy zapomogę dla rodziców. O tym, że ZUS wstrzymał wypłatę dodatku pielęgnacyjnego dla matki, dowiedziała się przez przypadek w tym roku. Odkryła to, studiując zestawienie finansowe ojca. Wyszczególniono w nim wszystko, włącznie z dodatkiem dla osób represjonowanych. O dodatku pielęgnacyjnym jego współmałżonki w papierach nie było jednak ani słowa.
Okazało się, że wraz ze zmianą przepisów w 2005 r., żeby kontynuować wypłatę pieniędzy, trzeba było wypełnić stosowne dokumenty. Skoro żadne pismo w związku z tą sprawą od Krystyny B. do ZUS nie wpłynęło, we wrześniu wstrzymano wypłatę 153 zł, jakie kobieta otrzymywała dotąd co miesiąc.
W odpowiedzi na pismo Bożeny K. z prośbą o wyjaśnienie całej sytuacji ZUS odpisał, że wiosną 2005 r. wysłano na adres jej rodziców pisma z ulotkami. Podobno ponownie o całej sprawie poinformował na przełomie maja i czerwca. - Skąd pewność, że dopilnowano, by pisma dotarły do rodziców? - pyta córka Krystyny B.
Wskazuje, że Zakład nie potrafi nawet udowodnić, że faktycznie jakieś pisma i informacje do rodziców wysłał, bo "dokumenty o takim stopniu ważności nie są przesyłane za zwrotnym poświadczeniem odbioru".
W marcu tego roku udało jej się wznowić wypłatę dodatku pielęgnacyjnego dla matki. Korespondencja z Zakładem, dotycząca prośby o wypłatę pieniędzy z ostatnich 27 miesięcy, nie przyniosła jednak żadnych skutków. ZUS kategorycznie odmówił wypłaty choćby złotówki. Tłumaczy się, że o zmianie przepisów uprzedzał.
- Informacje te były przesyłane wraz z informacjami i wnioskami o przyznanie jednorazowych dodatków pieniężnych - poinformował Tomasz Bolek z chrzanowskiego ZUS. - Zwrot wniosku Jana B. wraz z własnoręcznym podpisem współmałżonki Krystyny o przyznanie jednorazowego dodatku pieniężnego wpłynął do nas 28 czerwca 2005 r. Wobec powyższego stwierdziliśmy, że przesyłka pocztowa, nadana przez ZUS, dotarła do adresata - tłumaczy.
- Przecież to są osoby starsze, schorowane i z demencją - mówi Bożena K.
Podejrzewa, że potwierdzając przyznanie jednorazowego dodatku pieniężnego, jej matka myślała, że odbiera comiesięczną emeryturę męża. Jej zdaniem, chrzanowski ZUS potraktował sprawę bardzo pobieżnie.
Podobnego zdania jest mecenas Marek Niechwiej. Uważa, że na ZUS spoczywa obowiązek rzetelnego informowania. - Najgorsze, że w tym przypadku odmawia się pieniędzy osobom naprawdę potrzebującym - zauważa.
Bożena K. nie zamierza zrezygnować z walki o 4 tys. zł, które - jej zdaniem - ZUS powinien wypłacić matce. Zapowiada walkę w sądzie.
źródło:
http://krakow.naszemiasto.pl/wydarzenia/884259.html