Nieludzki ZUS odmawia renty
Małgorzata Pęcherzewska ma raka mózgu. Umiera. Tymczasem jeszcze miesiąc temu ZUS twierdził, że może samodzielnie funkcjonować! Rodzina odwołała się od decyzji, o pomoc poprosiła ,,GL''. W efekcie orzecznicy zbadali chorą. I zmienili zdanie.
Obok Małgorzaty Pęcherzewskiej jej mąż Janusz. Mówił nam, że nigdy nie zrozumie nieludzkiego postępowania ZUS-u.
(fot. Henryka Bednarska)
- Stwierdziliśmy, że wymaga opieki drugiej osoby - powiedział nam wczoraj Bogdan Jakubski, główny orzecznik ZUS w Zielonej Górze. W zeszłym tygodniu komisja była u chorej w Gościmiu. Według lekarz
stan kobiety jest poważny.
- Przecież to było wiadomo od dawna. Jak można było twierdzić, że może funkcjonować samodzielnie? - zapytaliśmy orzecznika.
- Tak wynikało z dokumentów - stwierdził Jakubski.
Małgorzata Pęcherzewska choruje od dwóch lat. Ma złośliwego guza mózgu. Rentę dostała od razu. W styczniu tego roku znów o nią wystąpiła. Orzecznik z ZUS w Gorzowie dalej stwierdził, że może egzystować samodzielnie. A ona już traciła pamięć. - Mogła wyjść na podwórko, ale z niego nie wróciła - mówił nam jej mąż Janusz Pęcherzewski. Dlatego rodzina się odwołała się od decyzji. Jednak komisja ZUS z Zielonej Góry utrzymała orzeczenie. Szkopuł w tym, że nikt rodziny o tym nie poinformował! ZUS zrobił to dopiero w lipcu, po pół roku!
W tymże lipcu rodzina znów złożyła wniosek o rentę. Dołączyła zaświadczenie lekarzy z Bydgoszczy, że pani Małgorzata jest po dwóch operacjach, guz się rozwija, a chora ma zaburzenia pamięci, równowagi i orientacji. - Od maja żona już nie chodziła - mówił nam mąż. Mimo tego w sierpniu ZUS w Gorzowie ponownie uznał, że jest zdolna do samodzielnej egzystencji! Wszystko na podstawie dokumentów. Znów więc pozbawił rodzinę 150 zł dodatku.
Rodzina odwołała się od orzeczenia gorzowskiego lekarza. O pomoc poprosiła ,,GL''. Byliśmy u chorej. Leżała przykuta do łóżka, wyła z bólu. Już dzień później rozmawialiśmy z głównym orzecznikiem Bogdanem Jakubskim. Powiedział nam, że komisja pojedzie do chorej. Pytaliśmy, kiedy. Orzecznik tłumaczył, że jak w tym rejonie będzie kilka spraw do załatwienia.
Zapytaliśmy więc, czy komisja zdąży dojechać... Następnego dnia - był piątek - orzecznik poinformował nas, że komisja dotrze do chorej we wtorek. I w zeszłym tygodniu była. Stwierdziła, że pani Małgorzata wymaga opieki i... - Mało tego, komisja uznała, że stan wymagający opieki był od lutego - powiedział orzecznik. To oznacza, że ZUS wypłaci dodatek od lutego.
Dziś akta Małgorzaty Pęcherzewskiej wrócą do Gorzowa. I to tutejszy ZUS wyda decyzję o dodatku. - Lepiej późno niż wcale - gorzko skomentował tę wiadomość Stanisław Dachtera, ojciec pani Małgorzaty.
Po naszym tekście o chorej z Gościmia pomoc jej zaproponowała mieszkanka podgorzowskiego Bogdańca. - Wiem, jak w takiej sytuacji trudno jest rodzinie - powiedziała i przekazała paczkę tak potrzebnych pampersów. Wczoraj ojciec pani Małgorzaty prosił, by za wsparcie duchowe i materialne podziękować mieszkańcom Opola i Krakowa, kuracjuszom ośrodka rehabilitacyjnego w Gościmiu. Uzbierali i przekazali rodzinie 1 tys. zł.
A jak czuje się chora? Jej ojciec powiedział nam, że nie chce jeść ani otworzyć ust, gdy podają tabletkę. Dwa razy dziennie dostaje kroplówkę, którą coraz trudniej podać, bo kobiecie pękają żyły.
- Jest bardzo źle. Tragicznie! - płacze jej ojciec. - Przez większość dnia śpi, ale gdy się przebudzi, woła: ratujcie mnie! Tulimy, całujemy... Nie wiadomo jak długo jeszcze... Boże, jak żal!
Źródło:
Gazeta Lubuska, 22 września 2009,
tekst i zdjęcie