Źle widzącemu łodzianinowi lekarz orzecznik ZUS zamiast oczu zbadał brzuch
(tj)
2009-05-25 03:53:00
Piotr Lipko ma bardzo poważną wadę wzroku: minus 20 dioptrii. Oczu nie można mu zoperować, ponieważ istnieje zbyt duże ryzyko całkowitej utraty widzenia.
Dlatego pan Piotr wystąpił do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych o przyznanie mu dodatku pielęgnacyjnego. Gdy pojawił się w wyznaczonym dniu u lekarza orzecznika, ten zbadał mu brzuch, zmierzył ciśnienie, zważył i... na tym zakończył badanie. Oczu nie sprawdził.
- Zdębiałem, ponieważ spodziewałem się okulisty, jakieś rzeczowej rozmowy na temat mojego schorzenia, a nie ogólnych badań i dotykania brzucha - mówi łodzianin, któremu nie przyznano
wyższego świadczenia, o które się starał. - Wzrok mam tak słaby, że nawet w okularach, gdy za oknem jest szarówka, nie wychodzę z domu. Obrazy mi się rozmywają i niestety nie ma najmniejszych szans na poprawę mojego wzroku. I choć w lekarskich orzeczeniach mam zapisane: trwale niezdolny do pracy, ZUS przyznaje mi II grupę inwalidzką.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych tłumaczy: - W tym przypadku należało ustalić, czy mężczyzna jest zdolny do samodzielnej egzystencji, tzn. czy istnieje naruszenie sprawności organizmu w stopniu powodującym konieczność stałej lub długotrwałej opieki i pomocy innej osoby w zaspokajaniu podstawowych potrzeb życiowych - mówi Monika Kiełczyńska, rzecznik prasowy I O/ZUS w Łodzi. - Lekarz orzecznik w wyniku przeprowadzonego badania oraz po przeprowadzeniu analizy dostarczonej dokumentacji medycznej nie widział potrzeby uzupełnienia badania i wydał stosowne orzeczenie w sprawie. Pan Piotr złożył zażalenie do komisji lekarskiej ZUS-u.
źródło: