Mam w pamięci zdjęcie z reportażu zamieszczonego w „Rzeczpospolitej” w 2003 r. Stoi w drzwiach stodoły starsza kobieta ubrana w roboczy fartuch. Jest wprawdzie wyprostowana ale ramiona i plecy ma opuszczone. Na głowie biała chusta. Widać zmartwienie wypisane na pomarszczonej twarzy. Mimo tego oczy śmiało patrzą przed siebie. Tylko ręce demonstrują gest opuszczenia. Prawa dłoń trzyma lewą. To symbolizuje chęć kompromisu. W rysach i postawie odbija się przygnębienie i smutek. Tak wygląda żebraczka, która chce od Polskiego Państwa, rentę żeby na starość nie musiała pracować. Jak Polska opiekuje się swoimi dziećmi, które położyły własne życie na szale narodowej, świętej sprawy, widać na przykładzie Sabiny Potoczak. Pracowała przy wyrębie od 8 roku życia. Nie ma dokumentów, że dostawała 25 dkg chleba dziennie, że był głód i zimno. Deportowana na Syberie, całe życie gdzieś pracowała. To były smutne losy polskich rodzin: ojciec zamordowany, matka i rodzeństwo wywiezieni. W 2003 r, ma 71 lat i stara się o rentę. Ujęła się za nią dziennikarka „Rzeczpospolitej”, bo ZUS każe jej dalej pracować. Lekarz orzecznik ZUS powiedział Sabinie Potoczak, że jest „zdrowa jak kobyła”. - Mogłaby Pani jeszcze raz jechać na Syberię. Dla ZUS-u to symulantka. Po co jechała na Syberie. Że było zimno – na Syberii zawsze jest zimno, mogła jechać do Kazachstanu gdzie upał dochodził do 45°C, gdzie woda była skażona i też brakowało jedzenia. Że, musiała wyrobić normę, a normy ustalono ponad ludzie siły. Norma dla lekarza orzecznika – zwyczajna rzecz. Że, bardzo dużo ludzi umierało z powodu wycieńczenia, odwodnienia i wszelkiego rodzaju chorób zakaźnych, szczególnie dezynterii i schorzeń dróg oddechowych. Trudno - uraz powstał w dzieciństwie renta się nie należy. Jeden sąd, drugi sąd i dalej renta się nie należy. Dla polskiego państwa Sabina Potoczak jest odpadem. ZUS wydał instrukcje jak się pozbywać takich odpadów i lekarze orzecznicy to robią. Dla budżetu państwa ZUS dobrze robi, że odmawia tych 500 zł Sabinie Potoczak i wielu innym też nie uznaje inwalidztwa wojennego. Przez to poprawia się sytuacja finansów publicznych. Najlepiej jakby ci ludzie w ogóle nie zgłaszali się po renty i emerytury, albo nie dostarczali do ZUS stosownych dokumentów. Ludzie są sami sobie winni, że są starzy chorzy i że nie zbierali papierków ze swoich wojaży po Związku Sowieckim. Mamy 11 listopada i trzeba to powiedzieć: Państwo Polskie ma was w dupie. Kapitału wciąż nie policzyło 4 mln Polaków. W ub. roku - 20 proc. ubiegających się o emeryturę. A to oznacza, że nie dostarczyli do ZUS dokumentów potwierdzających zarobki i sam fakt zatrudnienia przed 1999 r. Władzom Związku Sowieckiego zależało na darmowej sile roboczej, wykorzystywała bez skrupułów biedną ludność przesiedleńczą. Socjalistyczna Polska się o nich upomniała i mogli wrócić do kraju. Jak wiadomo tylko niektórzy z licznych Polaków wywiezionych w głąb Związku Sowieckiego powrócili szczęśliwie do kraju, zawdzięczając to pertraktacjom premiera generała Sikorskiego, staraniom generała Andersa a nawet komunistycznej działaczki Wandy Wasilewskiej. Tylko władzom III RP nie zależy na tych ludziach, nie zależy na sprawiedliwości, chodzi wyłącznie o kasę, o oszczędności w systemie ZUS. Nasze państwo jest podobne do III Rzeszy i Związku Sowieckiego tym, że nie ma zahamowań wobec własnych obywateli. Nie trzeba komunizmu albo nazizmu - liberalizm też potrafi eksterminować całe grupy społeczne. W przypadku Sybiraków robi to rękami ZUS-u. Starzy sybiracy to bezużyteczni ludzie, którzy nie pasują do doskonałego państwa polskiego. Państwo POlskie ma ich w dupie. PO co na nich łożyć? Dlatego w Wolnej Polsce Sabina Potoczak nie otrzymała pomocy. Czy doczeka się pomocy od Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu?