Problemy z emeryturą eksportową
Kolejny raz okazuje się, że w ramach reformy emerytalnej nie wzięto pod uwagę wpływu okresu transformacji na dokumenty archiwalne. Upadały firmy państwowe. Powstawały i znikały firmy prywatne. Nikt nie pilnował archiwów zakładowych, nie zabezpieczył dokumentów pracowniczych. Sporo dokumentów bezpowrotnie zniszczono. Okazuje się, że bez tej dokumentacji ZUS nie ustali podstawy wymiaru emerytury. Trzeba go do tego „przekonać”. Jeśli chodzi o zarobki krajowe to nawet bez Rp-7 da się to zrobić. Sądowa droga została przetarta. Gorzej z osobami zatrudnionymi kiedyś za granicą, które w macierzystej firmie miały urlop bezpłatny. Oni muszą przedstawić dokumentacje potwierdzającą wynagrodzenia osób pracujących w Polsce na analogicznych stanowiskach. Tyle, że taka dokumentacja w świetle ustawy o ochronie danych osobowych podlega szczególnej ochronie. Trzeba by najpierw znaleźć osobę zatrudnioną na analogicznym stanowisku a następnie uzyskać jej zgodę na udostępnienie informacji o zarobkach. Jest to bardzo trudne, ale przede wszystkim nieracjonalne. ZUS przecież już te dane posiada. ZUS posiada największą bazę danych emerytalnych w Polsce. Z pewnością znajdują się w niej wszystkie stanowiska pracy w tym, te które są analogiczne z eksportowymi. Dlaczego zatem zmusza się ludzi do rozpaczliwej partyzantki w obszarze szukania danych emerytalnych. Odpowiedź jest prosta. ZUS kolejny raz będzie mógł w świetle prawa „zaoszczędzić” na obywatelach. I oto chodzi.