System emerytalny się rozpada. ZUS wymaga coraz większych dopłat, przedsiębiorcy wolą się rejestrować na Litwie lub w KRUSie, byle tylko nie płacić horrendalnych i złodziejskich stawek podatku, zwanego tutaj składką na ZUS. Dużo osób pracuje na czarno i olewa ZUS. Politycy zamyślają o reformie. Najpierw Fedak wystrzeliła z ofe, ale to się nie spotkało z dobrym przyjęciem, bo miała być dalsza koncentracja środków w ZUsie. Teraz Pawlak proponuje coś odwrotnego - wariant kanadyjsko- krusowski. W KRUS obowiązuje stała, ryczałtowa stawka. I za tę stawkę przysługuje podstawowa emerytura. Za stawkę w wysokości 68 złotych otrzymuje się świadczenie w wysokości około 600 złotych. To nie jest dużo - ale podobnie działają systemy emerytalne w krajach takich, jak Szwecja czy Kanada. Tam o to, co jest ponad standard, każdy troszczy się sam - mówi Pawlak "Dziennikowi Gazecie Prawnej". Jeśli za 68 zł dostaniemy 600 zł tzw. emerytury obywatelskiej, to po co ZUS-owi płacić dodatkowo 500 zł. Według Pawlaka stawka w wysokości 500 złotych miesięcznie odprowadzana przez 40 lat i lokowana na 5 procent w skali roku dawałaby na koniec ok. 600 000 złotych. Gdybyśmy te pieniądze wypłacali w ciągu następnych 20 lat, to moglibyśmy wypłacać sobie po 2 500 złotych miesięcznie plus 600 zł oczywiście. W tym samym czasie dopłaty do powszechnego systemu emerytalnego wciąż rosną. Na sam ZUS z poziomu około 8 procent do 14 w 2008 roku. Dotychczasowy system emerytalny oparty jest na przymusie, w którym pokolenie pracujące finansuje emerytów. Ale zamiast z bieżących składek, można to robić bezpośrednio z budżetu. Omijając ZUS pozbywamy się olbrzymiego ciężaru, który dławi i przygniata wszelką przedsiębiorczość w Polsce. Niech każdy płaci przymusowo na emeryturę obywatelską.