Tusk w środę w Sejmie mówił, że: „Ludzi, którzy żyją w Polsce, nie można poświęcać dla tych, którzy będą pobierać emerytury w przyszłości”. Chodzi o to, że rząd Tuska w istocie chce zmienić publiczny kontrakt międzypokoleniowy. Kontrakt publiczny możemy zdefiniować jako umowę pozwalającą na określenie celów i narzędzi realizacji polityki społecznej poprzez transfer zasobów znajdujących się w posiadaniu jednostek wchodzących w skład różnych generacji za pośrednictwem podatków i składek ZUS, z drugiej wydatków publicznych. Na dyskusje nad zmianami Tusk przeznaczył 21 dni. Ogranicza to dyskurs w sytuacji kiedy zabezpieczeniu poziomu życia seniorów towarzyszy narastające ubóstwo rodzin z dziećmi i młodzieży. Jednocześnie mundurowi, z którymi na ten sam temat rząd rozmawia od grudnia mają ten przywilej u Tuska, że powołano komisje społeczne i już wiadomo, że aktualnie zatrudnionych mundurowych nie będzie się ruszać. Przypomnijmy: jeszcze pod koniec wakacji Tusk obiecywał, że żadnych rewolucji w emeryturach nie będzie. Widać wyraźnie, że Tusk to mierny polityk, który sam nie wie co ma mówić w publicznym dyskursie na temat relacji międzypokoleniowych i zmian w odpowiadającym tym relacjom systemie emerytalnym. Tusk taktuje Polaków jak stado baranów –zauważył nawet Balcerowicz. Tusk to polityk, który chce ukraść ludziom emerytury i podwyższyć wiek emerytalny, który kłamie kiedy mówi, że żadnej rewolucji emerytalnej nie będzie i kłamie kiedy mówi, że nikt emerytowi nic nie odbiera. Wszystko mu wolno bo jest w istocie wyhodowanym przez nas tzw. kosztem demokracji, a w kraju rzekomo nie ma ludzi, którzy traktują politykę ( od greckiego politykos - społeczny) jako dobro społeczne. Załamanie polityki społecznej za rządów Tuska jest faktem. Tusk wybrał prymitywną – typową formę redystrybucji polegająca na uwzględnieniu interesów jedynie istniejących pokoleń (mamy rok wyborów) i dlatego zabiera z OFE żeby mieć na bieżące wypłaty w ZUSie. Tusk to polityk, który w dyskusji publicznej wykazuje się medialną wiedzą na temat płacy pielęgniarki i okazuje się kompletną miernotą w kwestiach społecznych, takich jak zapewnienie wyższej jakości usług opiekuńczych, edukacyjnych i medycznych. Za czasów rządów Tuska nastąpił niebywały wzrost państwa opiekuńczego, policyjnego i fiskalnego. Ostatnio rząd zastanawiał się czy można traktować grantem ogłuszającym i pociskami gumowymi kobiety w ciąży i dzieci. Zamiast system upraszczać i tworzyć go całkowicie transparentnym, sięga się po środki policyjnej inwigilacji, fiskalnej represji, a w ubezpieczeniach popiera gigantyczny biurokratyzm ZUS, który zubaża Polaków dzisiaj i kradnie im środki zgromadzone na przyszłość. W tym samym czasie państwo Tuska zatrudnia dziesiątki tysięcy nowych urzędników i wydaje 14 mld zł na tzw. usługi zewnętrze: np. papier i telefony. Aby podnieść efektywność zakupów i zaoszczędzić z tego jedną trzecią – 5 mld zł., wystarczyłoby stworzyć centrum zakupowe dla całej administracji rządowej. Jak wskazuje prof. Balcerowicz nie robi się tego w imię kolesiostwa i ciemnych interesów Platformy Obywatelskiej. Tusk jest socjalistą, który wzmacnia państwo kosztem człowieka. Tusk nie wykorzystuje państwa do bezpośredniego mordowania swoich obywateli tak jak to pierwsi w Europie zrobili Francuzi, ale robi to w sposób pośredni: rozwala relacje międzypokoleniowe, które mają wpływ na długość i jakość życia.