W Polsce nie rodzą się nowi płatnicy. Polska znalazła się na przedostatnim miejscu w Europie pod względem liczby urodzin. Nie jest to dla nas nic nowego. Na przykład na 100 mieszkańców Polski przypada blisko 10 łącz szerokopasmowych. Wśród krajów Unii Europejskiej stawia nas to na przedostatnim miejscu w Europie. Widać, że przedostatnie miejsce w Europie to nasze stałe i czołowe miejsce. Problem w tym, że teraz chodzi o przyszłość systemu emerytalno-rentowego, którego to systemu zdegenerowanym odbiciem jest ZUS. Według raportu GUS przewidywania dotyczące przyszłości demograficznej nie są optymistyczne. Zgodnie z założeniami prognozy ludności na lata 2008-2035 liczba dzieci i młodzieży w wieku do 18 lat zmniejszy się do 5632 tys. tj. o 1856 tys. dzieci w porównaniu z bazowym 2007 r., a jej udział w populacji kraju obniży z 19,6% do 15,6% w rozważanym okresie prognostycznym. Przewidywane zmiany będą miały niekorzystny wpływ na wielkość następnych pokoleń, a w szczególności na liczebność przyszłych zasobów pracy. Warto wiedzieć, że istnieje też pogląd odmienny - to system emerytalny ma wpływ na kryzys demograficzny. Ludziom nie chcą mieć dzieci, bo wierzą, że państwo się o nich zatroszczy.