Urzędnicy proponują powodzianom zawieszenie działalności. Niestety nie mówią
co mają zrobić firmy zatrudniające pracowników. Takich firm nie da się
zawiesić z dnia na dzień. Tam gdzie woda stała 4 metry straty idą w setki
tysięcy. Niedawno przedsiębiorcy z zalanej części Sandomierza spotkali się z
przedstawicielami ministerstwa i Agencji Rozwoju Przemysłu. Okazało się, że
nie będzie specjalnych umorzeń podatków i składek ZUS. Ministerstwo Gospodarki
nie ma pomysłu na pomoc dla firm dotkniętych powodziom. Odroczenia płatności
do ZUS nie załatwia ale pogarsza i tak trudną sytuację finansową przedsiębiorców.
Urzędnicy ministerstwa bronią się tym, że nie mogą być adresatem tych wszystkich
postulatów, bo za podatki i ZUS odpowiadają inni ministrowie. Tłumaczą,
że Wicepremierowi Waldemarowi Pawlakowi bardzo zależy na przedsiębiorcach,
bo jest ministrem od gospodarki i zna się na gospodarce (kiedyś nawet miał
gospodarstwo). Waldemar Pawlak to teraz główny fachowiec w administracji
rządowej od powodzi. Znany ze swojej skuteczności. Niedawno chciał unieważnić
opcje walutowe i miał nawet projekt ustawy. Teraz też szykuje pomoc prawną dla
powodzian i ma projekt ustawy. Poza tym projektem na dzisiaj brak jest rozwiązań
jak pomagać przedsiębiorcom. Ministerstwo Gospodarki ma komercyjne programy pomocy,
ale to samo oferują banki. Ciekawe czy w ministerstwie wiedzą, że 15 czerwca minął
termin płatności składki ZUS. Na terenach zalanych są to już w tym momencie
przedawnione należności publiczno-prawne, które będą ściągane z całą surowością prawa.
Nikt z administracji rządowej nie pomyślał żeby zatrzymać procedury egzekucyjne.
Wszystko się toczy po staremu.